ZALEŚ

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626

środa, 22 lipca 2015

Rajd Monte Carlo – 4 - Powrót

W Genewie pakujemy się niespiesznie i choć oboje już czujemy w dupach ( znaczy mojej i tyłeczku żonki ) kilometry, żal nam rozpoczynać odwrót. W miarę jazdy i poznawania coraz nowych miejsc i ludzi Gosia coraz bardziej przekonywała się do pomysłu tego wyjazdu. A najlepsze, że już snuje plany na przyszły rok bo w tym szans na urlop brak. Najpierw rzuca Batumi ale mówię, że przez Turcję daleko a górą to trzeba poczekać aż Putin zrobi porządek z banderowcami. Staje więc na ATENACH. Na razie jednak jesteśmy w Genewie, pięknie oznaczony wyjazd na Loosannę i dalej na Bern, trasa ucieka, słoneczko świeci, nie za duży ruch. Wiem, że brać nie lubi autostrad, ale myślę że to przez patrzenie na nie przez pryzmat naszych nowych dróg. W krajach gdzie budowano je już dawno nie są pozasłaniane ekranami i niekiedy jazda nimi sprawia większą frajdę niż krajówkami. Przykładem choćby włoska A23 od Villach na Udine. Widoki przepiękne, a leci się 130- łuczki też by się jakieś znalazly. Za Bern odbijamy na Zurich i grzejemy do Konstanz nad jeziorem Bodeńskim. Dlaczego tamtedy, ano widziałem film pod tym tytułem to czemu nie. Kamping w miejscowości Hegne nad jeziorem Untersee „ Kampingplatz Hegne http://camping-hegne.de/en/freedom-is-what-you-enjo/
Camp o naprawdę super warunkach i położeniu. Byliśmy dość wcześnie więc był czas skorzystać z uroków. Co prawda pani chciała żeby odprowadzić moto na parking ale najpierw powiedziałem, że bez moto nie zasnę, później że kocham swoje moto, a na koniec że ją też. Pomogło na tyle że został przy recepcji. Chyba tracę urok. Kapiele, słoneczko, niezłe widoki, spać. Rano wyruszamy dość szybko bo walimy za Pilzno w Czechach. Zowu autobanami, Sztuttgard – Norymberga – i dalej do miejscowości Volduchy „Vesely Habr http://www.veselyhabr.cz/ „ camp zakopany w lesie i w czasie. Miejsce super spokojne i urokliwe. Knajpka, gitary, ogniska do drugiej leżymy przed namiotem aby nie stracić ani chwili. Tak się żonka zmieniła. Już nie żałowała, że nie on-exklusiv. Chyba przez te osiem dni zaraziłem ją duchem przygody. Rano pobudeczka i do domku przez Pragę. Jeszcze ostatnia kąpiel przy granicy w Żelaznym Brodzie i witamy nasze kochane Karkonosze. Jak miło wrócić do kraju. Jakby jeszcze zjeżdżali na prawo. Ale cóż może inaczej nie czulibyśmy się swojsko. W domku. Podsumowując wyszło prawie 4 tys. km. Wyjazd pozostawił w nas niezapomniane wspomnienia i kilka fajnych kontaktów. Przejechaliśmy przez sześć krajów naszego nie licząc. Na końcu nam się pierdoliły języki ale przy odrobinie dobrej woli i uśmiechu zawsze się człowiek dogada. Jechaliśmy przez góry, w skwarze, autostradami i kompletnymi hynchami. Podziwiam moje kochanie, że to wszystko zniosła. Ale przeciez nie mogła trafić lepiej niż na motocyklistę. Trasa dobrana idealnie. Moto spisywało się jak zwykle tyle że chyba coś jest nie tak z tym motocyklem bo znowu trzeba zmieniać olej. Dziękuję Ci skarbie i wam że poświęciliście czas na czytanie. Pozdrawiam wszystkich poznanych ludzi. A trasę i miejsca gorąco polecam. Pozdrawiam Zaleś ( pisać skończyłem więc czas znów usiąść do map)


P.S. Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną podziękowania dla Motoclub Poznań 513026979 Wieruszowska 2/8















Przypominam, że moją facebookową stronę można lajkować, zapraszać do polubienia znajomych i co tam jeszcze.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz