Pomysł
na tę trasę zrodził się gdy zobaczyłem zdjęcie znajomej na FB.
Nie raz tak mam. Po zbyciu milczeniem uwagi Margaretki, że po
cholerę chcę zrobić sobie tam fotki skoro właśnie oglądam je w
necie ( ignorantka ) siadłem do map. Co prawda jechałem już więcej
bez noclegu ale tym razem postanowiłem się przekimać. Ręce mi
opadły przy uwadze, że na trzy dni nie, bo chce w sobotę lecieć
do miasta. Kurwa koniec. Ja wiem, że Hamburg i Rostock to nie Paryż
czy Rzym ale jak można z nich zrezygnować dla zakupów. Jak mnie
kiedyś wkurzy to jej więcej nie zabiorę ze sobą i koniec. Żeby
na kolanach błagała – nie wezmę. Przy niestałości postanowień
Gosi nie zamierzałem rozdmuchiwać programu wycieczki. Muszę od
razu napisać iż pod względem wysiłku fizycznego, łażenia ta
wycieczka była idealna tzn. najbardziej się zdyszałem zakładając
buty na stojąco. Z Gosią wyszło jak zwykle. Jedzie, nie jedzie,
jedzie, nie jedzie. Kupiłem Euro, dokupiłem Euro, nie poszedłem
sprzedać Euro. W końcu na złość mi się rozchorowała. Ludzie ja
rozumiem, że można nie chcieć gdzieś jechać, ale wystarczy
powiedzieć nie trzeba się specjalnie zarażać. W każdym razie w
czwartek rano była w stanie nie pasującym do chromów. Dość o
przedwyjazdowych perypetiach. Szósta rano, dupa w troki i w drogę.
Niby nie pada, ale jakoś tak pochmurno, ale ciepło więc mimo że
pogoda dupy nie urywa walę przez Skwierzynę na Krajnik. Lubię
lecieć od Myśliborza do Granicy fajna droga tyle że zjeżdżona.
Kurde zauwarzyliście że coraz częściej ten zwrot dotyczy
pierwszych 200 km trasy. Od granicy na Neubranderburg – Waren –
Wismark. Bocznymi drogami głównie niemiecką 192. Naprawdę warto
tamtędy pojechać. Taka krzyżówka naszych Mazur z pojezierzem
pomorskim z tym, że tam po krzyżakach jeszcze ktoś zajmował się
asfaltem. Jeziora, lasy, jachty, przystanie wszystko jak na dłoni.
Całe fragmenty trasy jechałem 60-80 km/h żeby się napatrzeć.
Najpierw chciałem stawać i robić zdjęcia ale że musiałbym to
robić co po chwilę, pomyślałem sobie o Was a niech se sami jadą-
ja mam to w sercu i pamięci. Jak nie było akurat cudownych jezior
droga wiodła winklami przez las, naprawdę wierzcie mi super się
jechało. Z tego wszystkiego zgłodniałem więc stanąłem na
niemiecką klasykę czyli wurst z frytkami. Tu pozdrawiam
sympatycznych właścicieli grilla z okolic Zurow i jednocześnie
polecam to miejsce. Zresztą przydrożne bistro a surówka przybrana
kwiatami ( taka ładna że pominąłem tą część dania ) Ogłaszam
konkurs bez nagród czy wpis dotyczący surówki jest prawdziwy,
proszę o komentarze na FB. Kawałek po żarciu wjeżdżam na
autostradę 20 w kierunku Lubeki. Ledwo Hose zdążył się rozgrzać
– korek 30 km. Ale że niemiaszki potrafią się zachować biorę
to środkiem do zjazdu. Analiza mapy i wychodzi mi że popłynę
promem dodatkowa atrakcja. Dobrze że nie ma Gosi bo ma jakiś uraz
do wody. Wszak wiadomo jak często promy przeprawowe idą na dno. A
co do reszty obaw no nie raz mnie wkurza ale żeby od razu topić to
nie. Po przeprawie lecę na Oldenburg i Loabe. No trochę się
naszukałem tej wielkiej miejscowości więc jak ktoś ma wybór
niech leci od Kilonii . Szczerze mówiąc kilkanaście kilosów od
celu poważnie zastanawiałem się czy nie wracać od razu do domu bo
nie chciało mi się rozstawiać namiotu, ale po rekonesansie okazało
się że U-boot już zamknięty więc nie było wyjścia. Camp
zaplanowany odnaleziony rozkładam się. Kwintesencja niemieckiego
ornungu. Cudowne godne polecenia miejsce, spokój, czystość, 3
metry do morza, knajpka, sklep na miejscu. Tu pozdrawiam serdecznie
Nicki i Ralfa sąsiadów scate-surferów . Zajebiści ludzie. To jest
właśnie różnica między campem a 5 gwiazkowym on-enclusiw. Zawsze
można spotkać ciekawych, miłych otwartych ludzi a nie tylko snoba
z pokoju obok. Nicki, Ralf pozdrawiam serdecznie i dzięki za
wspólnie spędzone chwile (i poranną kawę) mam nadzieję jeszcze
was spotkać i zapraszam do polski. Rano fajeczka i kawka z widokiem
na plażę cudowny zapach palonej wanilli, spiew ptaków i statki
wychodzące z portu. Czego chcieć od życia więcej. Lubię poranną
atmosferę campingu, zewsząd – morgen, heloou, uśmiechy a nie
nadęte, zaboczone ryje. Zwijam się jednak i walę do U-boota . Nie
wiem jak ci ludzie tam pływali z tym że jakoś mi ich nie żal. W
każdym razie na filmach to wszystko w środku jest...... większe.
Po tym męczącym zwiedzaniu ( moto musiałem zostawić dobre 50
metrów dalej ) na Hose i w drogę. Powrót zaplanowany pod znakiem
autobahn. Lecę 1, 20 i 11-tką. Korupcja poszła u niech chyba w
innym kierunku bo nigdzie nie ma ekranów więc nawet jest na co z
drogi popatrzeć. Jak się okazuje nawet na autostradzie można mieć
przygody. Mijam stację w okolicach Wismaru bo jeszcze nie trzeba i
walę na Szczecin, jadę i jadę i jadę a tu kurwa nic. Rezerwa już
ostro mruga więc postanawiam zjechać na Tessin 4 km i zatankować.
Uwaga na tą drogę. Tankować się do pełna przed wjazdem na 20 bo
pierwszy raz jechałem taki kawał bez możliwości zatankowania. Na
moje ponad 200 km bez stacji przy drodze. Chyba że coś przeoczyłem.
W Polsce od Szczecina eską do domku i wieczorem już wręczam
Małgorzatce i córom prezenty z zagranicznych wojaży. Wycisnąłem
im w maszynie pamiątki z pięciocentówek. Żem się ejbnął. A co
tam. Z drugiej strony gdybym nic nie przywiózł mogłaby być zła i
bić. Nie ma się z czego śmiać ona pewnie waży dobre 55 kilo a ja
zdrowie mam nietęgie. Podsumowując wyjazd super udany mimo że
trochę brakowało mi słońc i mojego i na niebiosach. Szczerze
polecam wam tą trasę. Zaleś
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z
góry dziękuję.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.
ZALEŚ
MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626
STRONA GŁÓWNA
sobota, 28 maja 2016
sobota, 21 maja 2016
Saab zlot Mosina 2016
Dziś
troszeczkę inaczej. Raz na dwa lata moje rodzime miasto staje się
światową stolicą Saaba odpuszczam więc sobie wyjazd ( bez względu
na pogodę ) by wziąć udział w tej współorganizowanej przez
nasze towarzystwo motocyklowe imprezie. ( kumpel z ekipy Krzysiu ma
pierdolca na punkcie tej marki ) Zazwyczaj zjeżdża się do miasta
ponad setka samochodów w dużej mierze zabytkowych, klasycznych i
legendarnych modeli. Tak było i w tym roku. Nie znam osobiście
większości przybyłych, ale jeśli chodzi o mnie wystarczy, że są
ludzmi z pasją aby znaleźć sympatię i temat do pogaduchy. Tym
razem nie prowadziliśmy całej kolumny pojazdów na przejazd po
okolicy ale w dwuosobowych zespołach rozprowadzaliśmy grupy
samochodów na punkty startowe do pogoni za lisem którym był
helikopter. Po wypuszczeniu załóg przejazd na miejsce lądowania i
przeprowadzenie uczestników na rynek w Mosinie gdzie odbył się
główny pokaz wszystkich wozów ( więcej Saabów w jednym miejscu było tylko na parkingu fabrycznym ) więc naprawdę jest co oglądać. Pozdrawiam serdecznie wszystkich
poznanych Saabistów mam nadzieję spotkać się za dwa lata. Moja
fotorelacja ogranicza się do mojego uczestnictwa w imprezie. Resztę
znajdziecie pod poniższymi linkami.
https://www.facebook.com/Justyna.Barska.Rozenblat?pnref=story
https://www.facebook.com/events/1645360592381097/?active_tab=posts
http://www.saabzlot.pl/
Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z góry dziękuję.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.
https://www.facebook.com/Justyna.Barska.Rozenblat?pnref=story
https://www.facebook.com/events/1645360592381097/?active_tab=posts
http://www.saabzlot.pl/
Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z góry dziękuję.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.
Subskrybuj:
Posty (Atom)