Co
za czasy. Człowiek nie ma nawet czasu pisać. Poszukałbym roboty
tylko od listopada do marca, ale Gosia i dzieciaki jakoś sceptycznie
nastawiona. Nie zrażam się jednak po sezonie zażądam zestawienia
rodzinnych wydatków i może się coś wykombinuję. Po cholerę
dzieciakom podręczniki jak jest wikipedia, a się dobrze uczą ?
Kraj ogarnął szał poszukiwań złotego pociągu. W zeszłym
tygodniu postanowiłem dołączyć. Patrzę jednak na te tłumy w
WAUbrzychu i myślę sobie, jeden pociąg może nie styknąć, trza
poszukać drugiego. Zabrałem się za studiowanie mapy coby znaleźć
miejsce gdzie w tym fyrtlu jeszcze nie byłem i powiem wam łatwo nie
jest. Na dużym zoomie znalazłem zamek Grodno. Fotki w google robią
wrażenie, no to jadę. Rano bez spinki bo dystans młodzieżowy taki
bardziej dla dzieci i kobiet w ciąży więc wyjazd po dziewiątej.
Traska moja ulubiona przez Głogów i dalej na Bolków w Jaworze
jednak odbijam na Świdnicę, Dzierżoniów. Uwielbiam tam jeździć.
Powiem wam , że rzadko na tych drogach przekraczam 90-tkę taka
bajka, nie można się napatrzeć. Dojazd do celu i kurwa mać. Zamek
jest ale na szczycie góry. Oczywiście zakaz wjazdu, bo jakiś
rezerwat przyrody czy coś. A czy ja mówię, żeby to zalać
betonem. Niech se stwory żyją, ale ze dwa metry asfaltu to można
by wylać niech plugastwo nie wchodzi na drogę i ok. Może nie
będzie tak źle myślę i zsiadam z moto. Pytam tych co zchodzą z
góry jak daleko- no tak ze 20 minut. O nie. Pieprzę to. Nie
przyjechałem się tu męczyć, jak będę chciał łazić po
wertepach to sąsiad ma 4 hektary ugoru. Olewam zakaz i próbuję
wjechać ale po 200 metrach rezygnuję. Stromizna ok. Hose da radę
ale na ścieżynce same kamulce. Lekko wściekły myślę dlaczego
nie ma takich informacji w google a tyle bzdur się wyświetla.
Zerkam w mapę i widzę że niedaleko jest jezioro i tama. Mnie tam w
zasadzie wszystko jedno a zamek od dołu to też było widać. Jadę.
No na szczęście można podjechać pod sam obiekt. Faktycznie
ładnie. Jest na co popatrzeć. Kilka fotek i pykam z powrotem, dla
odmiany przez Wrocław. Po drodze natykam się na jeden z polskich
idiotyzmów. Pisałem kiedyś o nowo otwartym grillu na parkingu w
miejscowości Sanie za Żmigrodem. Nie wiem czy dlatego, że nowy,
ale podawali super kiełbachę, specjalnie nie jadłem nic koło
tamy. Wjeżdżam. Zamknięte. Pytam właścicieli, których poznałem
wiosną, co jest. Sanepid zamknął bo PRZEPIERZENIA Z PERGOLI I
PODŁOGA Z DESEK SĄ NIEZMYWALNE.... Głodny dojechałem do domu.
Pociągu nie widziałem i mimo zaskoczeń wyjazd hiper udany. Pogoda
dopisała a jazda w tych rejonach sprawia niebywałą frajdę, pewnie
jeszcze w tym roku się tam sypnę.
Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Dzięki.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.