Dzisiaj
chciałbym wrócić do pierwszego wyjazdu za granicę moim ukochanym
Romkiem. Po wymianie silnika na 250, zacząłem robić dalsze wyjazdy
najczęściej nad Bałtyk lub w Karkonosze. Lecz na początku zawsze
samemu. Po jakimś czasie jednak postanowiliśmy pojechać z Gosią.
Padło na Berlin żeby zrobić sobie fotkę przed Bramą
Brandenburską. Romek powiedział, że czuje się świetnie więc
czemu nie. Muszę się przyznać, że ja miałem trochę obaw bo
nigdy jeszcze nie jechaliśmy we troje tak daleko i w dodatku w razie
czego, byłyby problemy z ściągnięciem moto kraju. ( przepraszam Cię
Romek wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przez następne 40 tys,
nawet nie kaszlniesz ) Ale co tam. Do Berlina trzy setki, focia i z
powrotem w 12 godz. powinniśmy być nazad, więc wyjazd
zaplanowaliśmy na dziewiątą rano. Grzało już niemiłosiernie
więc założyłem tylko 2 t-shirty i w drogę. Kurtkę zostawiłem w
domu bo kufry Romka nie dorastały do potrzeb Gosi. W tamtą stronę
jechaliśmy dwójką a w Niemczech ichniejszą piątką. Pogoda
super, droga dobra i pusta. Lubię niemieckie, czyste miasteczka,
fajnie tam zrobić sobie jakiś postój, zazwyczaj jest jakiś park
lub aleja z ławeczkami. Co mnie rozbawiło, to znak o wyboju na
drodze. Zwolniłem i zacząłem wypatrywać wyrwy jak u nas jednak po
przejechaniu kilometra zrozumiałem, że chodziło im pewnie o to
przebarwienie asfaltu zaraz za znakiem. Berlin. Byliśmy zaskoczeni
rozmiarem miasta. Do tej pory Warszawa wydawała mi się duża. Nic.
Podjechaliśmy do centrum. Napykaliśmy fotek w tym kilka naprawdę
fajnych, takich na tapetę i na koń. Gosia jeszcze wtedy myślała,
że coś zwiedzi, ale powiedziałem, że to odbudowane więc co tu
zwiedzać? Repliki ? Zresztą jak będę chciał oglądać ruderę,
to sąsiada szopka ledwie stoi. Była odkąd pamiętam. Jak zwykle
pamiętaliśmy o magnesach dla córek ( po to przecież jechałem ).
Mimo, że w Berlinie nie zabawiliśmy długo to jednak trochę
zeszło a i wracaliśmy też bokami więc w Słubicach zjawiliśmy
się dopiero po ósmej. Zrobiliśmy KRÓTKI POSTÓJ KONIECZNY NA
WYKONANIE NIEZBĘDNEGO TELEFONU I NAJPILNIEJSZE ZAKUPY PRZEZ GOSIĘ.
W dalszą drogę ruszyliśmy o dziesiątej. Zaczęło być mi trochę
chłodno, ale nic jadę. Pogoda jednak postanowiła nas a w zasadzie
mnie ukarać za opóźnienie bo od Łagowa zaczęło padać. Majowe
noce nie są jeszcze tak ciepłe więc koszulki po przemoknięciu nie
specjalnie grzały. To jednak dopiero początek przygód. W
Świebodzinie zaczęły się burze w których jechaliśmy aż do
samego domu. Na każdej stacji postój, wykręcanie t-shirtów, fajka
coś ciepłego i dalej. Szybki w kasku nie dało rady zasłonić, bo
gówno widziałem. Nigdy tak nie przemarzłem na motocyklu jak wtedy.
A jechałem na dorsza jak na jeziorach w okolicach Wałcza jeszcze
była kra. Koniec nastał o czwartej. I tu pojawiły się różnice w
ocenie wyjazdu. Ja byłem super zadowolony, mimo że mokry i
szczękający zębami, Gosia twierdzi, że nic nie zobaczyła i
jechała tylko po fajki. Nie mogę jakoś uwierzyć, że przez 600 km
nic nie widziała, to co spała? A zajebista trasa to nic ?!
Pozdrawiam Zaleś. ( zresztą tych fajek u nas nie ma )
P.S.
Jeżeli podoba Wam się pomysł bloga, proszę o komentarze i
subskrypcje. Poniżej zdjęć jest miejsce na wasz adres e-mail, nowe
posty będą przychodzić na Waszą pocztę ( ze 2-3 w tygodniu)
wystarczy przepisać hasło które się pojawi po naciśnięciu „
submit”. Dla posiadaczy kont google po prawej stronie G+. Jeśli
możecie, Udostępniajcie również na fejsie. Z góry bardzo
dziękuje za pomoc w rozwoju bloga.
Kiedyś jeździłem busem dla firmy kurierskiej, kolega nauczył mnie zasad: najpierw wjeżdżaj z paczką a potem będziesz myślał jak wyjechać z osiedla, podwórka. Podobną zasadę stosowałem dla motocykla, jedź... jak coś się stanie, to dopiero wtedy będziesz myślał jak wybrnąć z sytuacji... i co? I nic :D Większość osób martwi się o rzeczy, które nigdy się nie przytrafiają :D Miałem niezrealizowane marzenie: pojechać motocyklem do Paryża. Z racji znajomości języka Francję zwiedziłem całą, od północnej Normandii po Lazurowe wybrzeże, jakie tam są piękne trasy na lazurowym, a sezon cały rok!! Niestety nie udało się moto tam zajechać. Polecam :)
OdpowiedzUsuń