ZALEŚ

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626

sobota, 31 stycznia 2015

Budapeszt – nieraz trzeba się przejechać.

Nieraz człowiek ma ochotę się przejechać, ale powiem wam że ten cały Budapeszt to jest mocno przereklamowany. Od początku. Niby miałem jechać w sobotę pod Wałbrzych na obiekt Riese i na pstrąga. Jednak będąc w piątek w pracy popatrzyłem za okno, błysnął mi błękit nieba wpadł do środka cieplutki powiew i zacząłem kombinować projekt ustawy zapewniającej motocyklistom 7 miesięcy płatnego urlopu. Ponieważ jednak istnieje szansa że szef i dyrektor to czyta, muszę tu dodać, że to był tylko taki pomysł, w pracy myślę tylko o robocie ( w domu też ) a do powierzonych obowiązków zawsze ( bez względu na pogodę ) podchodzę z pełnym zaangażowaniem, profesjonalizmem i rzetelnością, no w ogóle takiego pracownika to ze świecą w Rzeczypospolitej. Dlatego uwinąłem się raz dwa z robotą, zorientowałem w sytuacji i potrzebach firmy oraz pobiegłem szukać dyrektora, powiedziałem że wszystko super nigdy nie było tak dobrze a ja o dwunastej się urwię a odrobię to zaś. Z.araz po decyżji zadzwoniłem do Gosi, że jedziemy na Węgry. A może to wszystko było jakoś odwrotnie... Do domu papu, drzemka, dowiedziałem się, jak zwykle, że chyba jestem... kawa w termosy, kasa i fajki w kieszeń, dupa na Hose i w drogę – sam. Czego się bała? Nie rozumiem. Moto jak zwykle pytałem o zdanie , błysnął awaryjnymi co w naszej komunikacji znaczy – jestem krótko po serwisie. Katowice – Cieszyn – Źilina- Zvolen- Sahy- Budapesz. O siódmej na miejscu, drogi w tamtą nie opisuje bo najfajniejsze odcinki zasłonięte mrokiem nocy. W Budapeszcie pech. Już po Wiedniu doszedłem do wniosku, że najlepiej byłoby do dużych miast wjeżdżać wcześnie rano ( same plusy mały ruch i zamknięte sklepy ) tym razem się udało ale nie mogłem przewidzieć, że sztandarowy punkt programu czyli parlament będzie pod słońce i zdjęcia wyjdą do dupy a jest to pierwszy BUDYNEK, który we mnie wzbudził PODZIW, ( osoby które czytały moje poprzednie posty docenią powiększenia), no cóż będzie trzeba jeszcze zahaczyć, oprócz tego to co zawsze znane rudery, Dunaj i koniec. Zazwyczaj nikomu niczego nie zazdroszczę ale cholera mnie bierze jak patrzę na zagospodarowanie rzek poza naszym krajem. Coś tam jeszcze zjadłem, zastanawiając się czy to nie trochę dziwne jechać 850 km na żarcie do KFC ale co tam – powrót. Węgry widoki przeciętne ale Słowacja naprawdę urzekająca, polecam genialną, położoną między wzgórzami, starą autostradę między Ziar nad Hronom a Zvolenem serpentyny w wersji 120/h ( czoperowcy poczują bluesa), dalej również super krajobraz droga nad pięknymi dolinami wypełnionymi jakimiś wioskami wszystko widoczne jak na dłoni, skąpane w słońcu i zieleni, no bajka jedynie żałować, że nie oglądałem tego dwa razy. Chyba po szóstej byłem już z powrotem w kraju. No a na dwunastą w domku. I co można ? A nie tam zaraz noclegi, wielka wyprawa. Powiem wam na koniec że po tych 1700 kilometrach czułem że się przejechałem.
Podsumowania mam dwa.

1 – do znajomych – nigdy nie narzekać przy mnie na oznaczenia polskich dróg i miast bo mi nerwy puszczą.
2 Gosiu teraz wiem jak pojechać Paryż w dwa dni. Dojazd – focia i nocleg – powrót, ale będzie romantycznie. Pozdrawiam Zaleś











 
P.S. Jeżeli podoba Wam się pomysł bloga, proszę o komentarze i subskrypcje. Poniżej zdjęć jest miejsce na wasz adres e-mail, nowe posty będą przychodzić na Waszą pocztę ( ze 2-3 w tygodniu) wystarczy przepisać hasło które się pojawi po naciśnięciu „ submit”. Dla posiadaczy kont google po prawej stronie G+. Jeśli możecie, Udostępniajcie również na fejsie. Z góry bardzo dziękuje za pomoc w rozwoju bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz