Dni
coraz krótsze, coraz zimniej, Hose okryty folią nadszedł więc
czas, żeby skrobnąć jakieś podsumowanie. Odwiedziłem w tym
sezonie sporo ciekawych miejsc niemniej czuję jakiś niedosyt. Niby
było 12 wyjazdów, ponad trzy tygodnie w siodle i 15 tys na budziku
więcej, ale to jeszcze nie to co by się chciało. Trzeba przyznać,
że miewałem lepsze sezony. Cóż stare dobre czasy. Z drugiej
strony wyjazdy coraz dalsze, więc trzeba przenocować, coś zjeść
a to oznacza kasę nie tylko na paliwo. Nie wiem, muszę chyba
naprawdę przejrzeć rodzinne wydatki bo coś mi pachnie rozpasaniem
finansowym. Komu potrzebny węgiel na zimę, nie idzie się ubrać ?
Dzieciaki też ciągle widzę w czymś nowym. Ojciec ma dwie pary
spodni i wystarczy. No, ale tak czy siak udało się trochę hajsu
wyrwać i wydać na coś pożytecznego. Pojechałem dzieciakom po
magnesy do Drezna. Byłem polatać po Bawarii, też nie dla siebie,
tylko żeby móc powiedzieć szczerze Gosi, że robi dobrą golonkę.
Wyskoczyłem też do Czech i Słowacji po ciupagi dla córek niech
mają coś orginalnego. No i wyjazd roku. Żonka tyle zawsze mówiła
o Monte Carlo, palmach, jachtach, kasynach, suknich no to cieszę
się, że mogłem spełnić jej marzenia. Powiedzcie sami, kto inny
dla niej telepał by się 8 dni, sypiając pod namiotem, żeby mogła
zobaczyć Monaco ? No nie mogła lepiej trafić. Raz czy dwa
wyskoczyliśmy nad morze, żeby sobie zjadła dobrą rybkę. Taki już
jestem jak coś spróbuję i jest dobre to później mi żal, że ona
nie jadła. I znów trzeba jechać. Całe szczęście że moto przez
cały rok spisywało się wyśmienicie, tylko nie rozumiem czemu mi
ciągle mówią, że już trzeba zmienić olej. Paranoja jakaś czy
co ? Apetyt rośnie w miarę jedzenia więc zarys planów na przyszły
sezon wygląda imponująco. Na razie jednak pozostaje w mojej głowie
bo inaczej mógłbym ją stracić. Zresztą trzeba przygotować
budżet na jego realizację, więc może to i dobrze, że jest jakaś
przerwa w sezonie bo inaczej by się człowiek nigdy nie odbudował.
Na najbliższe miesiące plany są jednak ponure, dzisiaj mam dostać
listę rzeczy, które podobno zobowiązałem się zrobić po sezonie.
Najgorsze jest to, że ni cholery nic sobie nie przypominam więc jak
dojdzie do omówień, awantura gotowa. Czasem to żałuję, że nie
zapadam w sen zimowy. A tak człowiek cały zestresowany jak wtedy
gdy stojąc w kolejce do recepcji w Krynicy zadzwoniła, że motocykl
się pali. ( a skwar był jak cholera). Ludzie ! Rozepchnąłem
kobiety w ciąży i geriatryków, stratowałem niemowlęta a Bolt na
setkę nie miałby szans. Dobiegam z sercem i płucami na zewnątrz
po drodze przechodząc dwa zawały, po to żeby zobaczyć, że
zostawiłem go na światłach ! Nie miałem siły pobić ! A każdy
sąd by mnie uniewinnił . No nic zobaczymy co tam wymyśliła.
Przynajmniej wymieniając te gniazdka czy przykręcając zawiasy będę
miał w sercu alpejskie widoki, tysiące pokonanych zakrętów,
starówkę w Genuii czy widok francuskich winnic. I za to wszystko
jestem głęboko wdzięczny po tym sezonie. Zimą postaram się
poszukać i opisać kilka ciekawych motocykli a może coś innego
przyjdzie mi do głowy więc nie zapominajcie o moim blogu.
Pozdrawiam Zaleś.
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Kochani większość z was znalazła się tutaj wchodząc przez moją stronę na fb. Jeżeli możecie poświęcić kilka chwil a blog wam się podoba zaproście do polubienia mojej strony na fb znajomych. Proszę również o jej udostępnienie na waszych profilach. Dziekuję z góry Zaleś.
ZALEŚ
MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626
STRONA GŁÓWNA
niedziela, 15 listopada 2015
niedziela, 1 listopada 2015
Jak nie zdobyłem dzikiego zachodu.
Nieraz
trzeba zamknąć pysk, a zaczęło się tak. Kocham trasę, więc
sezon u mnie trwa do końca października. Potem i za zimno i dni za
krótkie, żeby trzasnąć jakiś wyjazd. Podskoczyłem więc z
zachwytu zaglądając w piątek do prognoz. Drę się do Gosi –
jedziemy. Pukneła się w czoło, ale postanowiłem ją przekonać.
Odpalam kompa pokazuję zdjęcia z zeszłego tygodnia, roztaczam
wizję wolności, piękna złotej polskiej jesieni, ostrzegam przed
półroczną przerwą, grożę rozwodem – nic. Groch o ścianę.
Wreszcie przedstawiam cel wyjazdu- silverado city. Zawsze chciałaś
tam pojechać – mówię. Ale latem – słyszę. Kurwa latem szkoda
mi dnia na 250 km. Pojedziemy, zjemy steka, popłuczemy złoto,
porzucamy podkowami. Zobaczymy odpowiada. W końcu staję przed nią,
patrzę jej głęboko w oczy i mówię szeptem – zależy mi żebyś
jechała. 20 lat doświadczenia – musiała pęknąć. Od rana
grzecznie po chlebek, drożdżóweczkę dla mojego skarbu, kawusia do
łóżeczka, te klimaty bo a nuż się rozmyśli a faktycznie
chciałem żeby ten ostatni wyjazd zrobiła ze mną. Słoneczko
świeci, o 11 wyjeżdżamy. Do Gniezna leci się pięknie, nie za
szybko nawet na esce tak żeby się nałykać jazdy. Stajemy sobie na
Lotosie, kawusia, fajeczka jakieś zdjątko i ruszamy na luziku bo
zostało ze 40 km. Coś takiego miałem tylko raz wcześniej jadąc
na Jeziorsko. 3 km za Gnieznem pogodę chuj strzela. Mgła, szaro, 10
st. mniej. Rzadko to czuję ale naprawdę piździ. Jakby inna pora
roku albo strefa klimatyczna. No ale co za pół godziny jesteśmy to
nie będę się cofał. Na miejscu łykniemy coś ciepłego i będzie
OK. Po zjeździe na drogę dojazdową, rzut oka i już wiedziałem,
że będę miał przeje.... I tu rada dla wszystkich. Jeśli
zamierzacie odwiedzić jakiś przybytek, oprócz atrakcji i cen warto
sprawdzić czy otwarte. Stajemy przed bramą i czekam na wyrok,
znaczy obserwuję co wysunie się spod kominiarki. Panowie front
burzowy, złość w czystej postaci. Normalnie syczała nienawiścią.
Żonaci wiedzą, że w takiej sytuacji nawet nie warto podejmować
jakichkolwiek prób obrony. Trzeba to przyjąć na klatę i tyle.
Najbardziej bolał opis moich walorów intelektualnych. No ale co
pykłem kilka fotek bramy i trzeba wracać. Gosia założyła jeszcze
kilka warstw i jedziemy. Naprawdę wierzcie mi – nieprzyjemnie.
Zimno jak cholera, ale nie zatrzymuję się bo znowu będzie
wrzeszczeć. Drę na haus, ale widzę trzeba tanknąć. Nawet nie
zdejmuję kasku, moto bym też nie gasił ale kluczyk ten sam. I tak
słyszałem. Kilometr po wyjeździe ze stacji znowu odmiana –
słoneczko i cieplutko. Szlag by to trafił- myślę- ale może ją
ugłaska. Mi się humor poprawił. Więc na piątce popuszczam wodze
fantazji. Leci się naprawdę fajnie, tylko tak jakoś smutno, że
ostatni raz w tym roku. Jutro odwiozę Hose na zimowanie. Wjedżam do
garażu i bez słowa idę do swojego pokoju, słysząc że już
relacjonuje wyjazd dzieciakom. Nie słyszałem wszystkiego ale miłe
to nie było..... Wieczorem nawet nie próbuję tłumaczyć, że
jednak do i z Gniezna fajnie się leciało i tak do spania pozostał
mi skrawek na brzegu łóżka i to jak leżałem na boku. Pozdrawiam
Zaleś
P.S. Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979 Wieruszowska 2/8
Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z góry dziękuję.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.
P.S. Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979 Wieruszowska 2/8
Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z góry dziękuję.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.
Subskrybuj:
Posty (Atom)