Nieraz
trzeba zamknąć pysk, a zaczęło się tak. Kocham trasę, więc
sezon u mnie trwa do końca października. Potem i za zimno i dni za
krótkie, żeby trzasnąć jakiś wyjazd. Podskoczyłem więc z
zachwytu zaglądając w piątek do prognoz. Drę się do Gosi –
jedziemy. Pukneła się w czoło, ale postanowiłem ją przekonać.
Odpalam kompa pokazuję zdjęcia z zeszłego tygodnia, roztaczam
wizję wolności, piękna złotej polskiej jesieni, ostrzegam przed
półroczną przerwą, grożę rozwodem – nic. Groch o ścianę.
Wreszcie przedstawiam cel wyjazdu- silverado city. Zawsze chciałaś
tam pojechać – mówię. Ale latem – słyszę. Kurwa latem szkoda
mi dnia na 250 km. Pojedziemy, zjemy steka, popłuczemy złoto,
porzucamy podkowami. Zobaczymy odpowiada. W końcu staję przed nią,
patrzę jej głęboko w oczy i mówię szeptem – zależy mi żebyś
jechała. 20 lat doświadczenia – musiała pęknąć. Od rana
grzecznie po chlebek, drożdżóweczkę dla mojego skarbu, kawusia do
łóżeczka, te klimaty bo a nuż się rozmyśli a faktycznie
chciałem żeby ten ostatni wyjazd zrobiła ze mną. Słoneczko
świeci, o 11 wyjeżdżamy. Do Gniezna leci się pięknie, nie za
szybko nawet na esce tak żeby się nałykać jazdy. Stajemy sobie na
Lotosie, kawusia, fajeczka jakieś zdjątko i ruszamy na luziku bo
zostało ze 40 km. Coś takiego miałem tylko raz wcześniej jadąc
na Jeziorsko. 3 km za Gnieznem pogodę chuj strzela. Mgła, szaro, 10
st. mniej. Rzadko to czuję ale naprawdę piździ. Jakby inna pora
roku albo strefa klimatyczna. No ale co za pół godziny jesteśmy to
nie będę się cofał. Na miejscu łykniemy coś ciepłego i będzie
OK. Po zjeździe na drogę dojazdową, rzut oka i już wiedziałem,
że będę miał przeje.... I tu rada dla wszystkich. Jeśli
zamierzacie odwiedzić jakiś przybytek, oprócz atrakcji i cen warto
sprawdzić czy otwarte. Stajemy przed bramą i czekam na wyrok,
znaczy obserwuję co wysunie się spod kominiarki. Panowie front
burzowy, złość w czystej postaci. Normalnie syczała nienawiścią.
Żonaci wiedzą, że w takiej sytuacji nawet nie warto podejmować
jakichkolwiek prób obrony. Trzeba to przyjąć na klatę i tyle.
Najbardziej bolał opis moich walorów intelektualnych. No ale co
pykłem kilka fotek bramy i trzeba wracać. Gosia założyła jeszcze
kilka warstw i jedziemy. Naprawdę wierzcie mi – nieprzyjemnie.
Zimno jak cholera, ale nie zatrzymuję się bo znowu będzie
wrzeszczeć. Drę na haus, ale widzę trzeba tanknąć. Nawet nie
zdejmuję kasku, moto bym też nie gasił ale kluczyk ten sam. I tak
słyszałem. Kilometr po wyjeździe ze stacji znowu odmiana –
słoneczko i cieplutko. Szlag by to trafił- myślę- ale może ją
ugłaska. Mi się humor poprawił. Więc na piątce popuszczam wodze
fantazji. Leci się naprawdę fajnie, tylko tak jakoś smutno, że
ostatni raz w tym roku. Jutro odwiozę Hose na zimowanie. Wjedżam do
garażu i bez słowa idę do swojego pokoju, słysząc że już
relacjonuje wyjazd dzieciakom. Nie słyszałem wszystkiego ale miłe
to nie było..... Wieczorem nawet nie próbuję tłumaczyć, że
jednak do i z Gniezna fajnie się leciało i tak do spania pozostał
mi skrawek na brzegu łóżka i to jak leżałem na boku. Pozdrawiam
Zaleś
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z
góry dziękuję.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz