ZALEŚ

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626

niedziela, 25 października 2015

Złota polska jesień !

Kto nie czytał poprzedniego posta może nie uwierzyć. Ale zobaczcie. Tydzień po tym jak objechałem swoje kochanie za odczynianie guseł i kontakty z siłami nieczystymi dla złośliwej manipulacji pogodą, robi się ładnie. Przypadek ? Nie sądzę ! No ale nie o tym. Wszystko wczoraj było idealne. W piątek wieczorem siadam do kompa, sprawdzam prognozy. OK, 15 st. - słonecznie. Po trzech tygodniach tego syfu, który nie ma prawa nazywać się pogodą. Dni już krótkie więc jakiejś wielkiej trasy się nie zrobi – sprawdzam Karkonosze, Dolny Śląsk. W zasadzie twierdzę, że zawszę jadę z Mosiny do Mosiny no ale coś w dziennik pokładowy trzeba wpisać. Zaczynam szperać w mapach i nagle słyszę Gosię zza pleców- wpisz zamki dolnego śląska. Kurde koniec sezonu a ona zaczyna mi pomagać! Przypadek ? Nie sądzę ! Wchodzę na stronkę i ryję w ruderach. Byłem. Za blisko. Byłem. To zwykła stodoła. Co to jest. Byłem. Wreszcie pojawiają się ruiny zamku w Pankowie. Mam cel wyjazdu. Pytam – jedziesz. Mówi nie bo coś tam. Nie pamiętam dokładnie. Rano schodzę do Hose, chyba się stęsknił bo sam odpalił i jeszcze próbował otworzyć drzwi od garażu. Jak tylko wsiadłem na moto, poczułem, że jest jakoś inaczej, jakby sam wiedział gdzie ma jechać. I takie wrażenie miałem całą drogę. Motocykl jechał sam ja mu tylko nie przeszkadzałem, delektując się pięknem trasy. W tamtą stronę przez Wrocław. Niby trasa objechana do znudzenia. Jednak barwy jesieni i czyściutkie niebo sprawia, że jedzie się radośnie, z uśmiechem na zarośnietym pysku. Słoneczko robi swoje i jest całkiem ciepło, a Hose mruczy zadowolony. Dojeżdżam na miejsce i też jakoś dziwnie. Ruiny to faktycznie ruiny, w dodatku na terenie prywatnym no ale urok osobisty działa i wchodzę. Praktycznie to same mury, poniszczone i zarośnięte, ale robią na mnie jakieś pozytywne wrażenie. Może przez to, że przede mną – ulubione kawałki trasy. Okolice Świdnicy, Strzegomia, Jaworu. Nigdy nie jadę tam szybciej niż 90. Mimo całkiem fajnych nawierzchni. Po prostu chcę jak najdłużej tam być. Oczywiście nie aż tak żeby zsiadać z motocykla. Jadę więc w tych żółto-czerwonych barwach i delektuję się każdą chwilą. Słuchajcie to naprawdę cudowne i nie da się porównać z niczym innym. Trasa dwawała wczoraj wszystko co kocham w motocyklu. Jechało się w nastroju jaki jest zazwyczaj wiosną gdy po przerwie wsiadasz na moto i jedziesz obsikać okolicę. Wracałem przez Legnicę – Głogów i znowu to samo. Trasę znam na pamięć a czułem się jakbym odkrywał nowy świat. Coś fenomenalnego się wczoraj działo. Tworzyliśmy z Hose jeden cudownie wolny twór. O szóstej w domku. Zdjęcia nie odają tego co czułem, ale próbowałem złapać na nich klimat wczorajszego wyjazdu. Pozdrawiam Zaleś – może jeszcze pogoda dopisze. A podsumowując . Przypadek ? Nie sądzę !





P.S. Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979 Wieruszowska 2/8






















Przypominam, że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z góry dziękuję.
A jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie swój adres na dole strony bloga.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz