Dziś
mojemu ST7 stuknęło 40 tys kilometrów. Czas więc napisać kilka
słów o tym związku. Poznaliśmy się w 2013 r. Trochę więc
potrwało zanim stuknęła czterdziestka. No cóż. Człowiek się
starzeje. Ale nie o SKS chciałem pisać. Marka jest ciągle na
naszym rynku nowa więc napiszę kilka słów o moim motocyklu a tym
samym o sobie rzecz jasna. Dlaczego wybrałem Hose ? Potrzebowałem
dużego motocykla, o jak najmniejszym spalaniu a jednocześnie z
możliwie dużą ilością koników. Interesował mnie tylko motocykl
nowy z gwarancją. Znaczek na baku nie ma dla mnie żadnego
znaczenia, powiedział bym nawet, że lubię zaskakiwać. Żona też
tak twierdzi, choć chyba jej chodzi o coś innego bo zawsze jak to
mówi jest wku....a. No ale żeby za kobitą nadążyć trza by
najpierw słuchać. Wracając do Hyosunga. Lalunia spodobała mi się
od wejścia na rynek w 2012 ale trzeba było rok poczekać, ze
względu na cenę. Po porównaniu z ofertą innych marek wybór był
oczywisty. W pełni ubrany motocykl za 2/3 ceny , lepsze parametry
napędu, 5-cio letnia gwarancja no i gabaryty motocykla o znacznie
większej pojemności. Zależało mi na tym żeby swoją wizją
motocykla wyjechać z salonu. Takim jakiego chciałem. Bez listy
zmian, przeróbek i potrzebnych dodatków w kieszeni. Może w ten
sposób pozbawiłem się tematów do dyskusji na zlotach, ale trudno.
Znajomi, albo otwarcie pukali się w czoło albo uśmiechali pod
wąsem o ile który posiadał, wyliczając jakie cuda mógłbym kupić
za te kasę. W tym czasie ja zacząłem jeździć. Kilometry uciekały
i oboje uczyliśmy się siebie. Laseczka zawsze starała mi się
dogodzić a ja dbałem by była dopieszczona. Obojgu nam to wyszło
na dobre. Tu muszę wspomnieć o serwisie, który odwiedza się co 6
tys w ramach przeglądu gwarancyjnego. Wiem że ciężko znaleźć
profesjonalny punkt, ( stąd te reklamy u mnie na blogu ) i pewnie mi
mało kto uwierzy ale chyba jedyną rzeczą którą sam zrobiłem
przy tym moto było podłączenie akumulatora wiosną 2014. Resztę,
jeśli chcę coś sprawdzić zgłaszam przed przeglądem i tyle.
Miejsce motocyklisty jest w trasie a nie w garażu no chyba, że kto
lubi i ma takie zamiłowanie. Jak motocykl jeździ mógłbym długo
opisywać ale myślę, że lepiej to obrazują poprzednie wpisy. Dziś
po 40 tysiach mogę napisać, że ST7 spełnił wszystkie moje
oczekiwania, sprawdził się w najróżniejszych warunkach trasowych,
w żadnym punkcie instrukcji producent mnie nie okłamał. Trzeba to
leci 180, trzeba pnie się pod górę cierpliwie znosząc ponad 200
kilowe obciążenie i włoskie skwary nigdy nie spalając więcej niż
4,5l. Schodzę do garażu i lecę np. do Budapesztu na kawę nie
zawracając sobie głowy czymkolwiek poza czerpaniem frajdy z jazdy.
Czy coś bym zmienił. Tak. Zimą poprawię swoje siedzisko i Gosi
oparcie a po gwarancji za trzy lata pewnie wymienię kierownicę na
bardziej rogatą no ale tym to już się zajmie serwis. Na chwilę
obecną nie mam w planie wymiany moto, choć któż to wie. Mogę
spokojnie czekać robiąc kolejne wyjazdy. Motocyklistom planującym
zmianę z mniejszych pojemności i o takim rozumieniu motocyklingu
jak moje proponuję poważne rozważenie oferty Hyosunga i mogę go
szczerze polecić. Zaleś
Kilka fotek obrazujących ten burzliwy romans poniżej, niestety nie wszędzie można wjechać.
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Dzięki.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz