Dlaczego tam ? Po
zeszłorocznym wyjeździe do Włoch i tegorocznym do Bawarii czułem
jakiś niedosyt. Niby Alpy ale to jeszcze nie to. Gdzieś
przeczytałem, ze najwyższe między Włochami i Francją - no to
pasuje. No ale jak już tam jechać wstyd się w ciepłym morzu nie
wykąpać. Rudery mnie nie interesują więc nie oczekujcie
zabytkowej fotorelacji, zresztą na łażenie po miastach w 45-cio
stopniowym upale nikt mnie nie namówi nawet gdyby mi zapłacili.
Wyjazd miał być urlopowy a to oznacza mix słońca, wody i
motocykla. Powrotu ducha przygody, biwaku i kontaktu z ukochaną
osobą. Ale żem teraz pojechał, ale a nuż przeczyta. Niemniej w
trasie bez kompa, tv i na dobrą sprawę telefonu mimo jazdy naprawdę
więcej czasu spędza się razem i nie rozmawia o sprawach
gastronomiczno-dziecinno-finansowych. Jest jakiś powrót do
głębszych tematów i zajęcia się sobą. Namiot i atlas mam więc
przygotowania nie trwały długo. Kapucha jakoś się znalazła na a
lompów za dużo się nie zmieści. Co prawda później okazało się,
że i tak wiozłem sporo rzeczy niepotrzebnych, ale skoro bez
kosmetyków się nie da, niech tam. Dzień pierwszy dość ostro 950
km. Ponieważ jednak Raich nie specjalnie mnie kręci postanowiłem
brać to autobaną. Leciało się równiutko, bez szaleńst, złoty
trzydzieści więc mimo podstojów licznik nieźle nabijał. Pocztam
– Norymberga- Monachium i już. Kawałek przed postojem, dosłownie
10 km , złapała nas burza – jedyne 15 minut deszczu przez całe 8
dni. Pierwszy nocleg na „ Campingplatz Hirth „ w Ambach
http://www.campingplatz-hirth.de/
podaję link bo warto tam przenocować w podróży. Niemiecki ornung,
czysto, jeziorko z z czystą wodą widać już alpy a ceny normalne.
Knajpka na miejscu, czego więcej trzeba. Przy rozbijaniu namiotu
mały wypadek. Jak się nadziałem na rurkę od wejścia. Szrama pod
całym okiem, krew się leje. Patrzę w lustro, kurwa głęboko. Ale
ścisłem, zamknąłem drugie, widzę więc mówię do Gosi da radę
jechać a ta że jestem pojebany. A o co się martwiła i tak facjaty
nie mam za ciekawej. Dla świętego spokoju poszedłem do
wachtwasserów, żeby zrobili jakiś jałowy opatrunek. Już bez
przygód wieczorem do knajpiki i spać. Rano trzeba się zwijać i
dalej w trasę. Jak zwykle tą co nie lubi spartańskich warunków
trzeba było o dziewiątej wywlekać z zelta ale niech jej będzie.
Czekał na nas piękny
kawałek drogi przez Austrię i Szwajcarię do Włoch do Lecco nad
jeziorem Como. Starałem się powybierać noclegi w naprawdę ładnych
miejscach i powiem wam, że się udało. Najpierw jednak trasa. Góry,
góry i góry. Malowniczo i cudownie. Stwórca naprawdę się
postarał ( dla niewierzących natura się postarała ) za każdym
winklem widok jeszcze piękniejszy niż wcześniej choć wydawało
się to niemożliwe. Zjazdy i podjazdy. Niestety nie wszystko
obfotogafowane bo ponoć się bała i musiała trzymać. Kurdę mam
185 cm, 130 kilo i jakoś się nie boi. Na zjazdach sam silnik nie
wystarczał więc trochę czuć klocki, na podjazdach zakosy o 360
stopni więc 1,2,3 i znowu i znowu a cały czas jest co podziwiać.
Przejazdy w tunelach, po zboczach w ekakadach, bajka. Troche
przeszacowałem prędkość przelotową więc w Abbadia Lariana
jesteśmy około siódmej. Wjeżdżamy na camp i okazuje się że
full. Ani jednego miejsca, pytam o bungalow też nie ma opcji. Babka
dzwoni i załatwia miejsce w Mandello Lario dwa km dalej. Podaję
link do Campingu Continental bo również fajnie
http://www.camping-continental.it/
. Spotykamy motocyklistów z niemiec na Motto Guzzi więc jest o czym
pogadać. Dziwią się trochę, że jedziemy sami i proponują
wspólną wycieczkę do Milanu. Ale żadnych takich na nas czeka
Genua. Jeziorko 50 m od campu więc jak zwykle kąpiel wieczorno
nocna i o świcie. Woda cieplutka i krystalicznie czysta z widokiem
na otaczające Como góry. Zajebista sprawa. Choć wybierałem campy
z własną plażą to młodzież bawiąca się przy ogniskach nad
wodą tylko dodawała atrakcji kąpieli. Jezioro otoczone
miejscowościami więc nocą cudownie oświetlone brzegi. Ze względu
na upał kładziemy się spać o trzeciej. Rano prysznic i w drogę.
Żegnamy niemców i walimy na południe CDN.
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań 513026979 Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można lajkować, zapraszać do
polubienia znajomych i co tam jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz