Normalnie
nie opisuję takich przejażdżek, ale z dwóch powodów zrobię
wyjątek. Sprawa pierwsza do tej pory K 125 służył mi do wyjazdów
po mleko a dwa – to pierwszy wypad w tym roku. Pogoda bywa łaskawa
a jednocześnie złośliwa. Niby fajnie bo w końcu ciepło i można
się przelecieć z tym że ponieważ akurat święta to najpierw
trzeba wysłuchać od drugiej połowy o ich rodzinnym charakterze czy
coś takiego. Tak czy siak i tak bym nie wytrzymał. Hose stał w
robocie więc wziąłem wczoraj Romka i jadę po swoją ślicznotkę
,podobno dawno nie byłem taki podniecony i uśmiechnięty ( a niby z
czego się cieszyć zimą ). Niestety spotkała mnie nie miła
niespodzianka bo rozładowało się aku. Dzisiaj z prostownikiem w
plecaku uderzyłem ponownie. Podłączyłem ładowanie ale nie miałem
zamiaru tracić tak pięknego dnia na oglądanie diod ładowania.
Romek nienawykły do takich ekscesów z mojej strony, ale wziąłem
go na męską rozmowę i ustaliliśmy, że jedziemy. Tak się jakoś
składa, że co sezon odwiedzam dwa miejsca. Biskupin i Licheń. Nie
żebym był specjalnie religijny to po prostu odpowiednie traski na
początek i koniec sezonu gdy niby ciepełko ale krótko. Z firmy
wyjazd około jedenastej. Pogodę sami widzieliście. Wolniutko bo K
125 dobrze czuje się koło osiemdziesiątki ale z uśmiechniętą
gębą walę do przodu myśląc o tym o czym myśli się na
pierwszym wyjeździe w sezonie. Łykam wiosenny wiaterek, delektując
się pustą drogą, słońcem, poczuciem wolności snując plany na
nadchodzący sezon. Droga umyka, Romek coś tam mruczy a ja myślami
jestem na przemian w Grecji, w Alpach, Amsterdamie, Paryżu. Opcji
jest na ten rok kilka a wybór TRASY ROKU tak naprawdę zależy od
czasu i kasy. Na razie jestem szczęśliwy pijąc kawę na Orlenie i
patrząc na przejeżdżające samochody. Pod Licheniem przeważa
Grecja, koło Słupcy bardziej skłaniam się ku szlakom adrenaliny w
Alpach, ale jest jeszcze trochę czasu więc decyzję odkładam na
potem. Na razie jestem szczęśliwy bo jadę. W Licheniu nie bawię
długo i przez Konin walę z powrotem . Jedzie się naprawdę
świetnie choć nie widać jeszcze oznak wiosny. Na pierwszym
wyjeździe cieszy jednak wszystko. Kamień przy drodze, tankowanie
paliwa, hot-dog na BP. Mam nadzieję, że wy też tak macie bo
inaczej chyba powinienem się leczyć. Jeszcze jeden postój na
fajeczkę i już zmieniam motocykle. Powiem wam czuć różnicę
między nogami po przesiadce. 30 kilometrów i wstawiam ST7 do
garażu. Jutro mycie, polerowanko chromów i miejmy nadzieję że
będzie piękny weekend to walnie się jakąś traskę. Wyjazd super
pozytywny, wyczekiwany i potrzebny do życia jak woda i powietrze...
Pozdrawiam
Zaleś
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z
góry dziękuję.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz