Pogoda
kurwa taka, że niedługo nie będzie o czym pisać. Miała być
relacja z Inwałdu, a tu trza się cofnąć.
Jakiś
czas temu, gdzieś między Dreznem a Bawarią weekend był ładny to
przyszła mi ochota na pstrąga. No ale najpierw ustalmy fakty.
Zjeść lubię jak widać na zdjęciach. Przez ten czas co jeżdżę
moto kilka fajnych jadłodajni odkryłem a więc powszechnie wiadomo,
że na dorsza jedziemy do Krynicy, gulasz – Cielimowo, pierogi z
mięsem- Srebrna Góra, schabowy – Wilkowo, wurst z frytkami –
Poczdam no a jak pstrąg trzeba walić do Głuszyczy. Hose jest
zawsze gotowy do drogi, zresztą co to za trasa, więc na koń i se
pykam. Sam bo moja pani stwierdziła, że raz pstrąga kupi w Mosinia
a dwa przez pół Polski na obiad nie pojedzie. Nie wiem skąd wzięła
mapę ale trudno. Kierunek zjeżdżony więc dla atrakcji
postanowiłem, że w tamtą przez Wrocław z powrotem przez Lubin, a
przy okazji odwiedzę naczelnego z Chopper Magazin w Bielawie. Bawił
się tam z kolegami w stunt czy coś podobnego, dokładnie nie wiem
ale wygląda zajebiście ( pokaz nie redaktor )Muszę przyznać, że
mają chłopaki i jaja i opanowane moto zresztą ocencie sami. Link
na dole.A bym zapomniał. Po drodze na parkingu w okolicach Żmigrodu
otwarł się fajny bar śniadaniowy. Na kiełbasce do grilla nie
oszczędzają i kawa normalna.Nie zabawiłem długo na pokazach bo
ślinka mi już ciekła na pstrąga. Z Bielawy do Głuszycy nie
daleko, ale o tym kawałku drogi warto wspomnieć. Serpentynki w
tunelach wyciętych w zieleni, przez prześwity widać miejcowości
położone w dolinach, kwintesencja Karkonoszy od strony drogi. Za
chwilę na miejscu – smażalnia muzeum w Winnicy się rozrasta,
mimo to jadło trzyma niezmiennie poziom. Pstrąg REWELACJA nie
zdżarłem dużo, ale naprawdę skąd by się nie jechało – warto.
Lekko śpiący, bo mam zwyczaj odpoczywać po obfitym posiłku
wsiadam na moto i walę przez Wałbrzych na haus. I znowu piękna
trasa w okolicach Jedliny i o dziwo dobry asfalt. Coś chyba jest nie
tak z moim żołądkiem bo w Głogowie zrobiłem się głodny. No tu
już nie ma wyjścia, podjechałem jeszcze kawałek i staję w
Wilkowie, patrzę remont. No ale widzę właścicielkę więc pytam o
strawę dla strudzonego wędrowca. Proponuje mi pyzy z mięsem
nazewnictwo wschodnie ale co tam, nakładać. Ludzie MARZENIE super
głodny nie byłem więc wciągłem tylko dwie porcje ale usta
chciały więcej. Posilony dotarłem już bez przeszkód do domku
gdzie moje kochanie akurat świetnie się bawiło przy prasowaniu
jakiś szmat. Na pytanie co chcę na kolację , rzucam stanowcze –
nic. I odpowiedź okazuje się super choć przypadkowo trafiona
,Gosia pomyślała, że jestem zły bo nie jechała więc wieczór
zrobił się wyjątkowo i egoistycznie miły. Co ją z błędu
wyprowadzał, nie. Pogoda zajebista, droga zajebista, żarcie
zajebiste, zakończenie też. Pozdrawiam Zaleś
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań.
513026979
Przypominam, że
moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Dzięki.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=821305107946799&set=pcb.821305974613379&type=1&theater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz