Tak
kochana żono, drogie dzieci, rodzice i znajomi. Jestem jebnięty.
Zamiast w okolicach czterdziestki ustatkować się, kupić trochę
akcji, dbać o trawnik przy domu, chadzać w odwiedziny i latać na
wakacje all-inclusive ( musiałem sprawdzić jak to się pisze ) ,
kręci mnie żarcie na stacjach benzynowych, mam dwie pary dżinsów
a za najważniejszą część dobytku uważam motocykl. Zamiast jak
człowiek w niedzielę, czy sobotnie popołudnie, pospacerować z
rodziną i psem, przeważnie gnam do domu Bóg wie skąd w
przepoconych ciuchach, z niedomytymi rękami a w głowie zamiast
domowych pieleszy siedzi mi już następny wyjazd. Jednak ten pojeb,
który zamiast cieszyć się kolejnym wyciągiem z konta, wlewa swoją
przyszłość do baku, ma coś czego wy mieć nigdy nie zrozumiecie.
Najlepiej obrazuje to jazda po górach. Kiedy poznasz to uczucie gdy
kładziesz się z maszyną w serpentynie, gdy czujesz jak moto wlecze
cię pod górę, gdy za każdym winklem odkrywasz nowy cudowny widok,
a każdy kolejny kilometr odrywa cię od codzienności, dopiero wtedy
wiesz, że żyjesz. Wiec wypchajcie się drodzy normalni, swoimi
portfelami, tytułami, stanowiskami bo w moim sercu mieszka wolność
a przede mną cały świat. Trochę wspomnień na pikczerach.
Pozdrawiam Zaleś.
ZDJĘCIA TUTAJ
P.S.
Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną
podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979
Wieruszowska 2/8
Przypominam,
że moją facebookową stronę można polubiać, polecać innym do
polubienia, udostępniać i co tam jeszcze... Będę wdzięczny i z
góry dziękuję.
A
jeżeli chcecie otrzymywać linki do nowych postów na maila podajcie
swój adres na dole strony bloga.
Bardzo chętnie zaglądam co pewien czas na tego bloga i gdy go czytam czuję że jadę a smaku przejechanych kilometrów i ciągle nie mam dość.Nie należę do żadnego klubu motocyklowego bo jakoś mnie do nich nie ciągnie.Jeżdżę sam bo wtedy czuję się najlepiej i wtedy czuję też że żyję.Moim światem jest mój motocykl i podobnie zazwyczaj we wrześniu bo lipiec i sierpień jest jak dla mnie za gorący wsiadam i włóczę się po Polsce. Znajomi patrzą na mnie jak na dziwaka kiedy zakładam skóry i ruszam gdzieś przed siebie.Cieszę się że jestem inny niż "Normalni" jak pewnie myślą o sobie.Mój motocykl jest dla mnie wszystkim bo daje mi nie tylko spełnienie marzeń jeszcze z dzieciństwa gdzie rodzice wmawiali mi:"Zapomnij o motocyklach" kup samochód bo lepszy,większy i bezpieczniejszy. Wiele lat ciułane na budowie jeszcze za młodego chłopaka pieniądze były skierowane tylko w jednym celu. Kiedyś stać się posiadaczem wymarzonej maszyny.Wtedy miałem 12-15 lat a marzenia i zbierane w pocie czoła pod sugestią matki czy ojca przeznaczane były na inne "ważniejsze" cele. Teraz mam 41 lat i mam swoją piękną maszynę o jakiej zawsze marzyłem. Yamaha V-Star 650 Silverado ciągnie mnie po Polsce od morza po Tatry i wiesz ciągle nie mam dość. Czekam na ciepłe dni kiedy znowu wskoczę w siodło i nieważne czy koła poniosą mnie dalej czy bliżej bo dla mnie ważna jest jazda. Czuć ten przysłowiowy wiatr we włosach otaczające zapachy.Jeżdżę sam bo jestem sam mieszkam sam i jestem jak wilk i tak się czuję czasami.Mam czas dużo czasu poza pracą którą wykonuję i spędzam go przeważnie w siodle.I tak samo mam gdzieś co mówią o mnie sąsiedzi co o mnie plotkuje pan Zdzisiu z czwartej klatki czy pani Basia z trzeciego piętra. Jestem wolny i robię to co chcę i to jest dla mnie piękne choć podczas moich samotnych wypraw czasami brakuje się do kogoś odezwać. Chciałbym nieraz popatrzeć słońcu prosto w oczy i krzyczeć że to jeszcze nie koniec. Tak to wszystko czuję i odbieram.Z Twojego bloga czuję i widzę że jesteś Zaleś znacznie bardziej "doświadczonym" motocyklistą. Więcej przejechałeś i więcej zobaczyłeś. Znasz też więcej ludzi ze światka dwóch kółek. Dlatego tak chętnie tu powracam bo piszesz i odbierasz to tak samo jak ja. Podziwiam kunszt pisarski. Powinieneś wydać książkę gdyż dużo w tym takiego humoru czasami takiego ciętego a to sprawia że chce się powracać na ten blog. Dziś Wigilia i piękne słońce na niebie i choć za oknem tylko 3 stopnie na plusie idę zaraz do garażu i ruszam na Sandomierz powłóczyć się po rynku,pokarmić wszędobylskie gołębie.Dla mnie sezon trwa cały rok a co mnie może powstrzymać to chyba tylko śnieg i mrozisko za oknem. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo,dużo zdrowia oraz wielu bezpiecznych przejechanych kilometrów w przyszłym sezonie. Trzymajcie się ciepło razem Gochą. Hej....
OdpowiedzUsuńGrzegorz Bukowski
Dzięki bardzo za Twój komentarz. Również Tobie wszystkiego co najlepsze bracie. Do zobaczenia na trasie.
Usuń