ZALEŚ

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ - OBRAZ, TEKST, PRZEKIEROWANIE NA STRONĘ 500 197 626

sobota, 23 lipca 2016

Alpy ! Tu się oddycha. – 1 . Deutsch Alpenstraße

Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. W tym roku inaczej niż w zeszłym zaplanowałem sobie głównie jazdę po Alpach. Nie jest więc to jakaś daleka podróż, ale za to przejazdy bardziej wymagające i czasochłonne. Niestety motocyklista musi się liczyć z pogodą. W sumie można by coś z tym zrobić, niby mamy taką technologię a deszcz sobie pada kiedy chce. Absurd ! Wypierdalają kasę na badania kosmosu czy inne bzdury a kto ochroni chromy przed wodą ? Dobra. W sobote rano wyjazd. Słońca nie widać. Małgorzatka jak zwykle 8 razy się rozmyśla i decyduje czy jechać ale udaje się odpalić moto i ruszyć. Jadę patrząc na niebo i w Lesznie nachodzi mnie myśl, że jak mam jeździć po górach których nie widzę to napierdalam do Włoch a po drodze się zobaczy. Gosia kocha zmniany planów więc na postojach nie specjalnie się odzywa. Jadę na Bolesławiec i w autobahn walę na Monachium. Niestety trochę za Hof zaczyna kropić z perspektywą na intensywne opady więc odbijam do Czech na jakiś Camp nad jeziorem bo w Niemczech w tym miejscu nic nie ma a ja do spania we wakacje muszę mieć widok na wodę. Rano jeszcze pada więc siedząc na tarasie coraz bardziej skłaniam się w kierunku Italli choć decyzję odkładam do Monachium. O ile w ogóle wyruszymy bo ja w deszczu jeździć celowo nie będę. W końcu jadę dla frajdy a nie z przymusu. Około 12 ruszamy. Na 100 kilometrach wydawałoby się najlepszych autostrad na świecie, napotykamy 2 objazdy – czytaj korki. Szlag mnie trafia ale staram się brać to środkiem. Jedyna pociecha, że im dalej jedziemy tym ładniejsze niebo nad nami. W Monachium decyzja – jednak Alpy. Odbijamy na Salzburg do Priem am Chiemsee. Camp wybrany. Mogę polecić. http://www.camping-harras.de Rozbijamy się obok motocyklistów z Belgii co walą na Rumunię. Trochę pogaduchy w miarę znajomości języka- jak to w trasie. Odpoczywamy, a jutro punkt pierwzy programu Deutsch Alpenstraße. Już samo jezioro jest malowniczo położone, choć woda w nim rześka a jutro to się dopiero zaczną atrakcje. Wieczorem wiadomo, kolacyjka w knajpce, spacerki, kąpiel o zmroku, trzymanie za rączki – te klimaty. Nie żebym nie lubił, ale po co to odwlekać sprawę. Z samego rana na moto i w trasę. Słuchajcie, nie będę opisywał wrażeń z jazdy. W jakimś stopniu oddają je zdjęcia, choć zapewniam was, że w niewielkim. Deutsch Alpenstraße robi niesamowite wrażenie i widokowo i nazwijmy to motocyklowo. Ze 130 – 150 kilometrów przez góry po winklach, z widokami zapierającymi dech w piersiach. Dziwi mnie tylko że Margaretka jakaś blada i za każdym razem co staje żeby się napatrzeć pyta ile jeszcze. Kto kobite zrozumie.... To ja się tłukę 1000 km, żeby jej to pokazać a tu zero wdzięczności ?! Na osłodę dnia stawiam jej na koniec ciacho w jakiejś knajpce przy drodze i zabieram na zakupy do miasta. Niech ma bo Alpy Bawarskie to takie nasze Tatry w góry dopiero pojedziemy... Zniknęła na jakąś godzinę a ja mogłem poukładać w sercu te niesamowite wrażenia z drogi. Za tydzień opis następnego punktu programu Alpy. Zdjęcia daję w albumie bo nie chcę ich pomniejszać do Bloga. Link poniżej.


P.S. Zawsze jadę trasę bez obaw o sprzęt. Za opiekę techniczną podziękowania dla Motoclub Poznań. 513026979 Wieruszowska 2/8





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz